Nie jesteś zalogowany na forum.
I
Wężową wodą w dal wyruszyli,
Z Port Sumac szumiącym spienionym srebrem
Nad trumienną taflą nie popadli w trwogę
Lecz na sękatych skrzydłach sunęli co tchu
Wtem wywęszyli wóz we krwi mysiej skąpany
Zmiażdżony przez panów przestworzy przeraźliwe szpony
I dotarł ich krzyk kamratów w kłopotach
Wiszących nad wściekłym wirem wrogiej toni
Lecz męstwo i mądrość mieli w sercach swoich
I bezpiecznie wszyscy w swoją wyruszyli stronę
Zanim płaszcz ponury przysłonił im oczy
Pod długowieczny dąb dotarli do celu
II
Nieznane widmo wędrowało wiekowymi tunelami
Grożąc gwałtowną grozą i śmiercią w powodzi
Lecz troje towarzyszy trop podjęli prędko
By wroga wziąć w niewolę i według prawa osądzić
Na powierzchni pospiesznie porzucili pościg złudny
Gdyż w ziemi zamieszkał zdradziecki złoczyńca
I gdy pod płaszczem ponurym patrol zwietrzył wroga
Rzucili się w szkarłatnej symfonii śpiew stalowy
Skazali na śmierć zdrajcy szczurze sługi
Ponure pobratymca plany dławiąc rychło w czas
Gdyż biedy lud jego pod leśnym listowia schronieniu
Knuje by mianować miasto mysie swym
Offline
[ Wygenerowano w 0.008 sekund, wykonano 10 zapytań - Pamięć użyta: 544.41 kB (Maksimum: 604.54 kB) ]