RPG <3

Kto nie kocha RPG?!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2018-05-12 23:39:16

Daniel
Użytkownik
Dołączył: 2017-10-29
Liczba postów: 9
WindowsChrome 66.0.3359.139

Remy Bruyere

Remy urodził się w osadzie na wrzosowiskach, na południu Montaigne. Żył dość beztrosko, jak to chłopiec ze wsi. Gdy osiągnął wiek młodzieńczy,  siłą rzeczy płeć piękna zaczęła się nim interesować, nieco bardziej niż rówieśnikami. Mimo wiejskiego pochodzenia, miał bardzo dostojne rysy, ostre, męskie, zawadiackie - co stało w skrajnej sprzeczności z urodą jego kolegów o czerwonych policzkach. Jaques korzystał z dobrodziejstwa natury, tak często jak tylko nadarzała się okazja. "Cóż poradzę, lubię kobiety".
Zmiana nastąpiła w dzień jarmarku, gdy jako 16 latek wraz z ojcem sprzedawali torf rolnikom. Jaques nie był zachwycony tym zadaniem, ale wypełniał wolę ojca. Tego dnia, gdy próbował doczyścić rękaw koszuli z błota, tuż przy studni, zobaczył piękny powóz, jadący w stronę targowiska. Z powozu wysili kolejno kobieta, w niebieskiej, aksamitnej sukni, mężczyzna w eleganckim stroju z szerokim pasem i wysokimi butami do jazdy konnej, oraz młoda, może 19 letnia piękność w szmaragdowo-zielonej sukni, ciasno opinającej talię i biust, a dalej rozchodzącej się zwiewnie do samej ziemi. Czarne loki opadały jej kaskadą na ramiona i dalej na plecy. Dłonie miała jasne i delikatne, jakby nigdy nie widziały pracy. Serce zabiło mu mocniej, gdy spojrzała na niego. Był przecież taki męski i przystojny, z otwartą gębą, trzymając się za brudny od torfu rękaw... To nie było najlepsze wrażenie. <PACCCC> "otwartą ręką w potylicę, akurat gdy na mnie patrzyła - ojcze, nikt nie potrafi mi tak zepsuć reputacji jak Ty", pomyślał. "Przestań się na nią gapić jak ciele. To Blanche Chasseur, córka Thomasa Chasseur Conte d'la Rogne, opuść głowę bo nas powieszą".
"Opuść głowę bo nas powieszą". Te słowa tygodniami kołatały się w głowie Jaquesa. Mimo wszystko nie chciał wtedy opuszczać głowy. Jarmarki przemijały jeden za drugim, a pięknej Blanche Chasseur nie było widać. Aż do równonocy letniej...
Równonoc letnia to czas orgii i harcy - przynajmniej na wsiach. Jaques nie był specjalnie podniecony tym wydarzeniem. W głowie miał tylko ...  szmaragdowo-zielonej sukni, ciasno opinającej talię i ...   Jednak ta noc okazała się mieć znaczenie większe niż wszystkie pozostałe do tej pory. Tego wieczoru spotkali się. W pierwszej chwili nie mógł uwierzyć i znowu stał jak debil z otwartą gębą. Ale przełamał się dość szybko i począł rozsiewać swój czar. Ale co szlachciance po uroku wsiura... Nie okazała się podatna na jego czar, a może właśnie tak, ale wydawała się być zainteresowana jego osobą. Od tamtej pory spotykali się regularnie. Szybko się w sobie zakochali. Planowali wspólne życie jako uciekinierzy - oboje wiedzieli, że nie dane im będzie, tu w Rogne dożyć wspólnie dni. Ale przysięgli sobie, że cokolwiek się stanie zawsze będą się szukać, aż połączą się na zawsze.      Ahhh te romanse małolatów.....
Skończyły się bardzo drastycznie. Gdy stary Conte dowiedział się, że jego córka spółkuje z jakimś paziem, popadł w słuszny gniew. Najpierw chciał wybatożyć chłopaka, ale naraziłby tym swoją rodzinę na pośmiewisko. "Młody Bruyere, zaliczył córkę hrabiego" - tak by o nich gadali. Wyjście było jedno. Nie można zrobić z niego przecież męczennika. Chłopak musiał zniknąć i któregoś dnia, po prostu nie wrócił na kolację...

Kolejne 2 lata spędził w niewoli w Vodacce u Marco Lorenzo. Jednego z Vodacciańskich książątek. Był tam bity, zmuszany do nikczemnych uczynków by z normalnego lekkoducha nic nie zostało. Poprzysiągł zemstę na tym kto zrujnował jego cudowne życie u boku Blanche.
Poznał tam wielu ludzi ze światka przestępczego Vodacce, w tym niejakiego "Mistrza Chelotti'ego" - płatnego mordercę. Ale nie byle jakiego. Chelotti był fachurą wysokich lotów. Hrabiowie, dostojnicy kościelni, delegaci, politycy. Gość o bardzo dużej i bardzo złej reputacji. Dla Chelottiego, niechętnie, ale pracował przez dłuższy czas, Tzn, nie bezpośrednio. Był jednym z jego chłopców na posyłki, jedną z jego czujek.
Jego koszmar zdawał się nie mieć końca, gdy pewnego dnia, ktoś bardzo życzliwy zaproponował mu współpracę. Pomógł mu wydostać się z niewoli, dał trochę pieniedzy i rzeczy osobistych, zaokrętował go na statek do Kitaju i przerwał jego męki w niewoli. Jedyne co chciał w zamian, to "kiedyś przyjdę do Ciebie i poproszę o pomoc a Ty mi nie odmówisz". Cóż dla kogoś w takiej sytuacji, w jakiej znajdował się Jaques, było to jak za darmo.

W Kitaju odebrał go agent półświatka i szybko wdrożył go w struktury. Mówili na niego "Sęp". Tak też wyglądał - stary, brzydki, łysy z wyłupiastymi oczami i wielkimi łapskami. Jaques szybko dostosował się do nowego środowiska, i chłonął wszystko co przybliżyłoby do niego, to co tak długo już i tak gorąco pielęgnował w sercu. Odzyskać co miał i zemścić się na prześladowcach.
Nie był tam na tyle bezpieczny na ile mu się wydawało. Szczerze, myślał, że jest tak daleko od swojego wcześniejszego życia, że nikt go tu nie znajdzie i będzie się mógł skupić na swoich celach, swojej zemście - nic bardziej mylnego. Nie całe 2 lata zajęło agentom Vodaccianskiego książątka wytropienie go w Kitaju. A tylko jedną noc dłużej potrzebował Chelotti by mierzyć zatrutym bełtem idealnie między łopatki chłopaka, gdy ten zataczając się wracał uliczkami miasta. Fortunny zbieg okoliczności sprawił, że obaj Panowie, dokładnie w tym samym czasie wykonali akcje. Chelotti wystrzelił z kuszy, a Jaques potknął się wystający bruk uliczny. Chelotti chybił, <dramatyczna pauza> podobno pierwszy raz w karierze. Prawdopodobnie nie dowierzał w to co się stało i dlatego Jaques zdążył wytrzeźwieć i zniknąć w zaułkach... Ale widział go, na dachu budynku... Chelotti, Ciebie też dopadnę...

Po tym wydarzeniu, opuścił Kitaj na pierwszym statku, który wypływał z portu. Nie był ważny kierunek, bo ten ważny jest dla tych co mają plan. Jaques, chwilowo właśnie go stracił, ale już w głowie świtał mu nowy...

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
sizeruhui - stangoldlakeurp - nop - deithdearg - testowankolol123