RPG <3

Kto nie kocha RPG?!

Nie jesteś zalogowany na forum.

#1 2017-10-26 21:35:07

Bartuś
Użytkownik
Dołączył: 2017-10-25
Liczba postów: 42
WindowsChrome 61.0.3163.100

Sesja 1 [Status:Przerwana]

Sesja 1.

MG: Daniel Kopas Kopasiński Siwanowicz

Gracze: Michał Nowakowski, Bartek Gotlibowski, Paweł Nowak

1. Zmęczony podróżą Michał zajechał do pobliskiej karczmy gdzie chciał podjąć się zadania z tablicy ogłoszeń, które okazało się być wywieszone przez Bulfina który akurat w karczmie tej się znajdował. Dopieszczanie szczegółów przerwał miejscowy, który z zapałem (hehe) na twarzy oznajmij że "Spalą ją! Spalą wiedźmę..."
Zaciekawieni bohaterowie wybyli na ulice w celu przyjrzenia się pokazowi ogni.

2. Równie zmęczony Anton, przybył do wioski rychło w czas by zatrzymać niegodziwy akt próby spalenia niewinnej dziewczyny za bycie wiedźmą. Oznajmił że nie ma dowodów w jej sprawię i jednocześnie zaproponował rozwiązanie zamknięcie niewiasty na klucz i zakneblowania. Jeśli w przeciągu 3 dni nic się nie stanie, wina leżała gdzie indziej. W międzyczasie dowiedzieliśmy się że za chorobą deformującą skórę stoi wiedźma, gdyż tak stoi w księdze którą posiada Starsza. Osoba sądząca rzekomą wiedźmę okazała się być wnukiem owej wieszczki. Po konsultacji z babunią, przystał na pomysł Nilfgaardczyka, po czym rozeszliśmy się w pokoju. W międzyczasie ktoś zapytał czy nie skisło im mleko, najwidoczniej jemu też skisło.

3. Udaliśmy się do karczmy w kolejności: Niziołek w celu zabrania ogłoszenia cożeby czarny się nie dowiedział, Człowiek, oraz Czarny. W oberży zebraliśmy się w okół w.w. ogłoszenia i złożyliśmy tymczasową drużynę, która jak się okazało miała odnaleźć lek na chorobę, która nękała miasto, dla samego Burmistrza(?)

4. Wypytaliśmy miejscowych co wiedzą o chorobie oraz odwiedziliśmy chorych w tym samym celu. Jedyna przydatna informacja uzyskana została od miejscowego znachora/lekarza/medyka/alchemiko-doktora który wspomniał o wiedźminie, który był w wiosce jakiś czas temu.
Udaliśmy się również do Starszej, która ma niesłychaną umiejętność, mianowicie umie czytać książkę, mimo że jest ślepa.
W książce było zawarte powiedzenie na temat złota wiedźmina i przywłaszczania go sobie, (co miałoby wywoływać chorobę którą mamy nadzieje zwalczyć), które mieszkańcy najprawdopodobniej źle interpretowali.

5. Dowiedzieliśmy się również ze w pobliskim opuszczonym zamczysku wiją się ghule i jakiś czas temu został tam posłany wcześniej wymieniony wiedźmin, który niestety nie wrócił po nagrodę. I wszystko zaczęło się kleić w większą całość.
Poszliśmy zbadać miejsce, nie dostaliśmy się do środka, lecz po murze niczym wiewiórka wspiął się nasz niziołek. Zrobił szybkie obeznanie w okół ghuli lecz niestety nie był w stanie samodzielnie otworzyć nam zaryglowanych drzwi.

6. Następnego dnia udaliśmy się na śniadanko oraz odwiedziliśmy pobliską zielarkę mieszkającą przy mokradłach. Nie znała lekarstwa oraz nie wyciągneliśmy z niej większych informacji. Po powrocie do miasta podjęliśmy się zlecenia którego nie pogardziłby sam wiedźmin, w okolicy prawdopodobnie grasował wilkołak. Bez większego namysłu, udaliśmy się zbadać okolicę, znaleźliśmy bandę wilków, które po szybkim ubiciu, ukazały co wcześniej pożerały, mianowicie owego wilkołaka. Ciało Likantropa leżało na klapie, która okazała się tunelem, KTÓRA okazała się przejściem do niedostępnego dla nas wcześniej zamku. Po oględzinach okazało się że to jedno z dwóch wejść.
Przy pomocy rzutów kością zorientowaliśmy się, że ktoś musiał być tutaj między naszymi wizytami, więc postanowiliśmy przyczaić się na jegomościa.

7. Po wyczekaniu, okazał się nim miejscowy medyk za którym ruszyliśmy w pościg. Gdy udało nam się go dorwać po (jak się później okazało, nieudanej) próbie uratowania listów, które chciał wysłać do swojego "wroga", zatrzymaliśmy go w wieży, Pod presją przyznał że to on stoi za chorobą i że zamienia ona ludzi w ghule po niedługim czasie od śmierci, po czym niestety uciekł( a niech Cie 3 tury bariery) przez okno. Niewzruszony, w większym stopniu, upadkiem z wysokości i guzem na plecach po strzale z procy niziołka, zaczął uciekać, lecz ghule już tam był. RIP in peppereonis.

8. Zebraliśmy prochy po wspomnianej korespondencji z uwagi na znajomego Czarodzieja, który zajmował się w przeszłości odczytywaniem zniszczonych pism. Wróciliśmy czym prędzej do miasta żeby ostrzec mieszkańców, lecz najpierw samego burmistrza. Ten pod wpływem strachu i tchórzostwa kazał nas zamknąć, lecz zdolności przekonywania Nilfgaardzkiego towarzysza okazały się być wystarczające by strażnicy się przekonali że zabijanie nas nie ma sensu. Chwilę potem doniósł się do nas hałas ognia i śmierci, gdyż podpalony został obóz z chorymi a jak się później okazało, całe miasto, a ghule już wyszło na ulicę.
W tym samym momencie gdy Czarodziej wybiegł z pokoju, burmistrz przemienił się w potwornego Gul'Da... Alghula, a z pleców wybiły mu się kolce i zdeformowało ciało.
Po szybkiej orientacji w terenie Czarodziej wrócił by pomóc sojusznikom.

9. Po zabiciu Alghula i stwierdzeniu że nie jesteśmy w stanie pomóc miastu, szybko udaliśmy się wzdłuż rzeki, jadąc przez Sady aby ostrzec pozostałych miejscowych. Nabraliśmy jedzenia, głównie owoców ile miejsca w jukach i bezzwłocznie ruszyliśmy do znajomego Czarodzieja... CDN

14962529_944844278954572_4701939272254164161_n.jpg?oh=118dbd6d96e9ada438ebdea15b486405&oe=5A6ABA72

Offline

Użytkowników czytających ten temat: 0, gości: 1
[Bot] ClaudeBot

Stopka

Forum oparte na FluxBB

Darmowe Forum
pv - stangoldlakeurp - amis - nop - kaszanarp